Dzisiaj opowieść o tym, w jaki sposób przygasiłem połysk plastiku pudła węglarki. Podstawowe materiały i użyte narzędzie pokazuje fotografia.
Pracę wykonywałem w dwóch etapach.
Etap 1. polegał na pomalowaniu zewnętrznych powierzchni ścian mieszanką lakieru bezbarwnego i rozcieńczalnika (w stosunku 60-70% do 40-30%), do której dodałem kilka kropel wash'a. Malowałem dwukrotnie dużym płaskim pędzlem, szybkimi ruchami nakładając stosunkowo rzadką miksturę. Drugą warstwę nakładałem zaraz po przyschnięciu pierwszej. Wymaga to pewnej wprawy, sprowadzającej się do jednorazowych delikatnych pociągnięć pędzla. Inaczej bowiem na skutek rozcieńczalnika zawartego w miksturze zmyciu może ulec nie utwardzona jeszcze pierwsza warstwa malarska.
Etap 2. sprowadzał się do bardzo delikatnego wtarcia w świeżo pomalowane ściany (przy pomocy pędzla) niewielkich dawek proszków suchej pasteli. Proszki, o barwach ziemistych i rdzawych, wcierałem po odparowaniu rozcieńczalnika, lecz jeszcze zanim lakier wysechł. Ostatnią czynnością było delikatne starcie nadmiaru proszków przy pomocy patyczka kosmetycznego zwilżonego wodą demineralizowaną (taką jak do żelazek).
Po całkowitym wyschnięciu nałożonej mikstury, tym samym trwałym przylgnięciu proszków, tu i tam dokonałem niewielkich uzupełnień, poprawek oraz drobnych przebarwień, wykorzystując wash'e akrylowe o różnych odcieniach szarości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz