W uprzednim poście przez nieuwagę pominąłem informację o materiale, z jakiego wykonałem ściany dzielące wnętrze wagonu na przedziały. Użyłem do tego różnej grubości płytki polistyrenowe, pozyskane ze zniszczonych NRD-owskich "modeli" budynków, pochodzących z "dawnych czasów". Całość po sklejeniu pomalowana została szarą farbą w aerozolu, podkładową z żywic syntetycznych. Poniżej natomiast ilustrowane opisy kolejnych czynności wykonanych przy wagonu.
Na początek brankard po odcięciu części ścian bocznych. W ten sposób
przygotowane zostało miejsce dla wykonania przesuniętych drzwi. W pierwszym podejściu
wymyśliłem sobie drzwi nie do końca otwarte (z obu stron), tak by w całości widoczne
były okna. Po wstępnych przymiarkach wycofałem się z tego pomysłu, i
odciąłem jeszcze kawałeczek ściany, obejmujący fragment okna (czego już
niestety nie sfotografowałem). Na ostoi został już wklejony balast.
A teraz efekt złożenia wagonu w całość (fotografia druga). Drzwi nieco nachodzące na okno.
Listwa nakrywająca prowadnice drzwi, sklejona z kilku części
pochodzących z usuniętych fragmentów ścian. Trochę wyszła koślawo. Choć
jak przyglądam się oryginałom to zazwyczaj ten element też bywa jakiś
pogięty. We wnętrzu po raz kolejny (tak dla ładności) "na sucho"
przymiarka ściany działowej.
Przechodzimy do fotografii trzeciej. Brankard ze zrekonstruowanymi stopniami oraz poprawionymi osłonami nad drzwiami. Uwaga: po odcięciu listwy z zawieszonym stopniem pod drzwiami, oraz jej ponownym jej wklejeniu we właściwie miejsce, pod podłogą wagonu powstaje szpara, którą należy wypełnić materiałem odpadowym (niepotrzebne już fragmenty ścian bocznych).
Z kolei fotografia czwarta to stan wagonu po...
1) wykonaniu podłogi "z desek" (narysowaniu jej na arkuszu brystolu, wyciśnięciu łączeń desek igłą, pomalowaniu, wycięciu z arkusza i wklejeniu we właściwe miejsce);
2) wklejeniu ścian dzielących przedziały; pomalowaniu wnętrz przedziałów – w kolorze
szarym magazynowego, kolorze ugru służbowego;
3) odcięciu dłutkiem haków od
ścian i przyklejenie ich w odwróconej pozycji na drzwiach; pomalowaniu ścian od zewnątrz.
A teraz mały tutorial, jak poradziłem sobie z
oknami (fotografia piąta). Chodziło o zredukowanie niekorzystnego wrażenia (wywołanego pogrubionym w tym miejscu plastikiem), które chyba najlepiej można określić jako poblask widziany na
krawędzi "szyb". Najpierw "szyby"
zostały wycięte z całego dużego elementu przezroczystego tworzywa.
Następnie zgrubienia od wewnątrz zostały pomalowane dwoma warstwami lakieru matowego akrylowego – pierwszej w kolorze
czarnym, na którą nałożono warstwę o barwach odpowiadających wnętrzom przedziałów. Na zdjęciu widać trzy fazy tego zabiegu: bez malowania, w czerni, oraz
w ugrze (na czerni). Po wklejeniu okien (co pokażę już w następnym poście), na zewnątrz widać warstwę
owej czerni, która niejako przypomina cienie rzucane przez ramy okienne. Efekt
jest dość umowny. Choć moim zdaniem lepsze to, niż nienaturalne "coś", co
zaproponował producent modelu.
Ciąg dalszy nastąpi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz