wtorek, 26 lutego 2019

Niemiła niespodzianka

Jakże byłem niemile zaskoczony, gdy przystępowałem do kolejnego etapu waloryzacji piwiarki i trzymając już mokry pędzel w dłoni odkryłem, że przy modelu brakuje jednego stopnia dla manewrowego. Uważnie przyjrzałem się miniaturze wagonu. Powodem braku stopnia nie było jego ułamanie na skutek nieuwagi. Stopnia nie było, bo producent go w tym miejscu nie przewidział. Rzecz zupełnie niezrozumiała, bowiem przy braku stopnia został odwzorowany odpowiadający mu uchwyt. Chyba właśnie owa swoista niekonsekwencja producenta była powodem tego, że tego uchybienia nie zauważyłem wcześniej. Postanowiłem tę wadę naprawić. W tym celu zastosowałem ponownie odlewy mosiężne, oferowane (nie wiem czy nadal?) przez wydawnictwo Koleje Małe i Duże. Ujednolicając części modelu odciąłem również stopień, o którym producent „nie zapomniał”. Niejako przymuszony do dodatkowej pracy wykonałem pamiątkowe fotografie, oraz całe zdarzenie opisałem. Jak widać na załączonych zdjęciach, wcześniej już skorygowałem ślady eksploatacji na ścianach pudła (stały się one ciemniejsze i bardziej pożółkłe), „pobrudziłem” dach, oraz nałożyłem pierwszą warstwę farby na elementy podwozia. Cóż, trzymałem przecież w dłoni pędzel dopiero co zanurzony w specjalnie przygotowanej mieszance. Tym razem postanowiłem zastosować zawiesinę sproszkowanej suchej pasteli i rozcieńczonego lakieru bezbarwnego.
 








niedziela, 24 lutego 2019

Do czego służy płyn do mycia okien?

Przedstawiany sposób odwzorowania śladów eksploatacji wcześniej nie był mi znany. Stop. Należy napisać inaczej. Co do ogólnej zasady postępowania jest on dobrze mi znany i stosuję go już od dawna. Metoda polega na malowaniu miękkim (najlepiej płaskim) pędzlem silnie rozcieńczoną farbą wieloma kolejnymi jej warstwami – na tzw. lawowaniu. W takim razie dlaczego wywołuję to zamieszanie? Dlatego, że nowością jest zastosowanie do rozcieńczania farb akrylowych płynu do mycia szyb (zamiast wody, bądź dedykowanego rozcieńczalnika). To pomysł samorzutnie podrzucony na monitory używanych przeze mnie urządzeń przez pilnie śledzącą wszystkich nas e-inteligencję.
 
Pomysł postanowiłem sprawdzić w praktyce. W pewnym sensie można powiedzieć, że w tym wypadku maluje się wybitnie na mokro, tzn. bardzo mocno rozcieńczoną farbą, przypominającą brudną wodę. Przy obfitej ilości płynu farba na malowanej powierzchni ładnie się rozlewa wypełniając wszelkie zagłębienia i załamania. Ponadto okazuje się, że płyn do mycia szyb ma tę właściwość, że nie wysycha, ani za szybko, ani za wolno. Pozwala to względnie łatwo nadać pożądany efekt, oraz dość szybko można nakładać kolejną warstwę. Celem jest przenikanie się warstw, dających kolor wynikowy, który powinien odpowiadać pierwowzorowi.
 
Opisane przed chwilą zjawisko postanowiłem zastosować do naniesienia charakterystycznych śladów eksploatacji na modelu wagonu piwiarki w oznaczeniu PKP z epoki IIIc, w oryginale malowanej na biało, a z czasem, jakby jednocześnie żółknącej, blaknącej, szarzejącej, z łuszczącą się powłoką malarską, oraz brudzącej się. W tym celu użyłem farb Vallejo 71.027, 71.075, 70.350. Wycisnąłem po kropli każdej z nich na paletę tuż obok siebie. Następnie paletę spryskałem płynem do mycia szyb, w taki sposób, by płyn „nadgryzał” krople. Teraz stopniowo pędzlem nabierałem rozcieńczone, częściowe zmieszane ze sobą barwy na pędzel, którym nakładałem je na ściany wagonu. W razie konieczności (gdy mieszanina była zbyt gęsta) płynem dodatkowo spryskiwałem wagon. 
 
Opisane czynności, nie wydają się specjalnie trudne, choć wymagają pewnej wprawy. Na pewno zawsze będzie trzeba dokonać jakiś poprawek. Na takie oczekuje również prezentowany model. Jak widać praca przy ścianach wagonu nie została jeszcze ukończona (a pozostałe elementy w ogóle jeszcze nie zostały ruszone). Dla porównania pokazuję miniaturę przed rozpoczęciem prac malarskich. Warto zauważyć (pomaga w tym strzałka z prawej strony), że przy okazji zdecydowałem się na wymianę wsporników sygnałów końca pociągu, w wykonaniu firmy Fleischmann o formie zupełnie od rzeczy. Zastąpiłem je odlewami z mosiądzu zakupionymi swego czasu od wydawnictwa Koleje Małe i Duże. Tak chyba wygląda to lepiej.

Cdn.





sobota, 16 lutego 2019

Rosną drzewa 2

Sądzę, że tak szybko drzewa rosną tylko w miniaturze. W zgodzie z udzieloną samemu sobie instrukcją odczekałem dobę i... Dzisiaj wieczorem "posadziłem dwa okazałe egzemplarze" przy drodze przebiegającej przez Szembruk. A na zdjęciach: widok chwilę przed i chwilę po "pracach ogrodniczych". Tylko szkoda, że musiałem fotografować to dzieło przy sztucznym świetle. Wszak wszelkie zieloności natury najpiękniej wyglądają w promieniach Słońca. Na moich obrazkach niestety wyglądają cokolwiek smutnie.  




piątek, 15 lutego 2019

Rosną drzewa


Metod na stosunkowo dobre odwzorowanie drzew w skali 1:87 opracowano wiele. Ponieważ jakiś czas temu stałem się mimowolnym posiadaczem pędów rośliny o nazwie Komosa Ciernista, postanowiłem użyć ten stosowany chętnie przez modelarzy materiał do wykonania charakterystycznych drzew przydrożnych. Zaletą opisanej metody jest łatwe i szybkie wykonanie drzew. Natomiast wadą jest ich delikatna natura, co wymaga ostrożności podczas zabawy na makiecie. Sposób wykonania drzew wyjaśniają opisane poniżej obrazki:
  1. Formowanie pnia i korony miniatury drzewa poprzez powiązanie cienkim drutem kilku suchych pędów Komosy. Następnie porycie „pnia” akrylową szpachlówką budowlaną. Nadanie mu odpowiedniego kształtu.
  2. Po wyschnięciu szpachlówki i jej przeszlifowaniu, pomalowanie całości aerozolowym matowym czarnym lakierem na bazie żywic. Odłożenie pracy do aż do pełnego wyschnięcia, najlepiej do dnia następnego.
  3. Obfite nałożenie na koronę aerozolowego lakieru jak wyżej, tylko że matowego bezbarwnego.
  4. Posypanie korony drobną, dostępną w handlu gąbką, udającą liście (kolor dobrać do odwzorowanego gatunku drzewa i pory roku). Czynności z punktu 3 i 4 powtórzyć kilka razy.
Miniaturę drzewa odstawić do wyschnięcia. Szybko zapomnieć o jej istnieniu przez co najmniej 24 godziny. Po tym czasie spojrzeć na dzieło krytycznie. W razie potrzeby dokonać niezbędnych poprawek.

Czy uzyskany efekt jest zadowalający? Zobaczymy to niebawem, gdy drzewa zostaną "posadzone" na makiecie.






piątek, 8 lutego 2019

"Naprawa bieżąca wagonu krytego" [160608 Kddet]

Przygotowując uprzedni wpis zauważyłem, że podczas wykonywania imitacji ładunku skrzyń odłamało się jedno ucho holownicze. Zgodnie z oryginałem wagony starszej konstrukcji posiadały cztery takie ucha, umieszczone pod narożnymi słupkami pudeł wagonowych. Skoro dążymy do zachowania realizmu modelarskiego usterkę tę należało naprawić. Naprawa nie wymagała dużego nakładu pracy, dlatego czerpiąc z definicji obowiązującej na prawdziwej kolei nazwałem ją "naprawą bieżącą", tj. "naprawą pozaplanową, mającą na celu usunięcie usterek powstałych podczas eksploatacji wagonu między naprawami okresowymi". Oryginalne miniaturowe ucho zaginęło. Dlatego musiałem zastąpić je nowo wykonanym. Jak sobie z tym poradziłem wyjaśniają poniższe fotografie. Z gwoździka, przy pomocy płaskiego pilnika iglaka, wykonałem pręcik o przekroju trójkątnym (1), odpowiadającym środkowi ucha oryginalnego (2). Następnie na pręciku ściśle nawinąłem jeden zwój drutu florystycznego o średnicy 0,35 mm (3). W słupku narożnym wagonu naciąłem bruzdę (4), w którą wkleiłem ucho (5), oczywiście po wcześniejszym odcięciu nadmiaru drutu. Na zakończenie to mini dzieło pomalowałem (6). Była to przyjemna praca, w sam raz na jeden wieczór. Choć wymagała pewnej sprawności rąk (i dobrego wzroku), zważywszy jak malutkie jest takie ucho w skali 1:87.        


niedziela, 3 lutego 2019

W wagonie krytym [PKP 160608 Kddet]

Bodajże ponad dwa lata temu do mojej kolekcji modeli taboru kolejowego w skali 1:87 została włączona miniatura wagonu krytego produkcji firmy Fleischmann. Wykonanie modelu dość dobrze odpowiada polskiemu oryginałowi – wagonowi typu 23K z początkowego okresu produkcji. Dlatego model od razu znalazł się na torach w okolicach Szembruka. 
 
Początkowo nie zamierzałem dokonywać przy nim żadnych poprawek, które jeszcze bardziej upodobniałyby go do polskiego pierwowzoru. Zadowoliłem się naniesieniem delikatnej patyny. Wówczas też, za nieistotny dla wizualnego odbioru modelu, uznałem sposób fabrycznego odwzorowania ładunku  (w postaci „wielkich” skrzyń o niespotykanym w kształcie ostrosłupów ściętych), który podejrzeć można otwierając drzwi modelu. Przesądzało o tym  to, że w rzeczywistości wagon z ładunkiem przemieszcza się z drzwiami zamkniętymi. Tym samym ładunek pozostaje niewidoczny.


Jak to często bywa, powzięte zrazu zamierzenia uległy zmianie. Do zmiany przyczyniło się odkrycie ciekawego filmu archiwalnego Bezpieczeństwo ręcznych prac przeładunkowych, a w istocie ukazanego w nim doskonale sposobu ładowania drewnianych skrzyń do wagonów krytych. Dokument został udostępniony w ramach inicjatywy publikacji materiałów filmowych „Bydgoszcz na Taśmie”.   
 
Postanowiłem taki ładunek wykonać we wnętrzu miniatury 23K, zarazem przysłonić nieudane jego odwzorowanie, zaproponowane przez producenta. W tym celu zdecydowałem się na wykorzystanie elementów skrzyń, które zostały dołączone modelu jednej z węglark z oferty Roco. Postanowiłem je pociąć na mniejsze części, następnie nakleić na płytki tworzywa sztucznego. W ten sposób została stworzona imitacja ładunku, po otwarciu drzwi wagonu widziana jako zwarta ścianka, niejako powstała po ułożeniu drewnianych skrzyń. Jako pomoc przy pracy wydrukowałem sobie zrzut ekranu z odpowiedniego fragmentu filmu (nawet zrobiłem dokładny rysunek z kadru, z którego jednak nie skorzystałem).

Szczegóły sposobu wykonania owych „ścianek” zostały zaprezentowany na numerowanych fotografiach:
  1. Naklejenie „skrzyń” na płytki, nacięcie imitacji łączenia desek, opracowanie górnej powierzchni „ścianki”, naklejenie listewek wzdłuż bocznych krawędzi, itp.;
  2. Pomalowanie szarą farbą podkładową w aerozolu;
  3. Naklejenie dodatkowych płytek tworzywa od niewidocznej strony, w miejscu odpowiadającym najwyżej umieszczonym skrzyniom;
  4. Nadanie skrzyniom barwy drewna (farba akrylowa, pędzel);
  5. Naniesienie tzw. washa o barwie wody wyciśniętej ze szmaty po umyciu podłogi (rozcieńczona farba akrylowa, pędzel), zaimpregnowanie całości bezbarwnym lakierem matowym w aerozolu.
Gotowe płytki należało wsunąć w otwory drzwiowe. Następnie, przesuwając imitację ładunku, raz w lewo, raz w prawo, ostrożnie posmarować klejem listewki na ich brzegach, oraz (używając pincety) przyciągnąć ją od wnętrza ścian wagonu. Efekt powyższych działań można zobaczyć na dwóch ostatnich fotografiach.